środa, 23 maja 2018

Wysłuchaj mnie, proszę... czyli z notatnika książkomaniaka

Kiedy tracisz wszystko, to nic, kiedy tracisz nadzieję, to wszystko

To hasło przewodnie i myśl tej książki. Powracam do niej po trzech miesiącach, a to co mi zostało do przeczytania - wchłaniam w tydzień. Niezwykła opowieść o trudnej miłości, problemach osobistych, cierpieniu, śmiem twierdzić - powołaniu, radości i szczęściu. Książka Pawła Cwynara Wysłuchaj mnie, proszę, o której Wam już kiedyś wspominałem.
   Kiedy zaczniemy czytać, zauważymy, że książka nie jest podzielona na rozdziały. To dodaje jej jeszcze więcej tajemniczości, pomaga czytelnikowi w skupieniu się na akcji, sensie powieści.
Mówiąc ogólnie; akcja powieści toczy się we Wrocławiu, głównym bohaterem jest Szymon Wysocki - młody, ułożony chłopak, wychowywany przez babcię Janinę, z którą mieszka. Babcia jest pobożną, mądrą kobietą, która stawia Pana Boga i wartości na pierwszym miejscu. W sąsiedztwie ma bratnią duszę, Olę - była dla niego jak siostra, razem się wychowywali na jednym podwórku, w jednej parafii. Ola jest inteligentną, podobnie jak Szymon pobożną dziewczyną, jednak jej rodzeństwo (trójka braci) stanowi przeciwieństwo - niesforni, skłonni do bójek i niecnych planów, naśmiewający się z Szymka. Wszystko jednak zmienia się pod wpływem jednego wydarzenia, jaki miał miejsce na torach kolejowych nieopodal kamienicy. Pani Wanda, matka Oli, Janka, Romka i Rysia, niefortunnie postawiwszy nogę na torach została przyczepiona przez pasek od buta, kiedy pociąg był coraz bliżej. Napięcie, które rosło wśród otoczenia nie zniechęciło Szymona do pomocy - w ostatnim momencie udało mu się wyrwać sąsiadkę spod pociągu. Oboje spadają pod nasyp, jednak kończy się na siniakach, U Szymka jednak pojawia się ból łydki. Razem z Olą udają się na badania. Szymon musi zostać w szpitalu na rozpoznaniu. Spędza tam kilka tygodni, a Ola zagląda do babci Szymona, pomaga jej. Poznaje różnych ludzi, którzy są nieszczęśliwi i uciekają w dawne nawyki (p. Włodek i jego "detektywistyczne" zbieractwo, śledzenie osób), poddają się beznadziei lub jak Andrzej - facet po mocnych przejściach ze światem przestępstw, po spotkaniu z Żywym Chrystusem w Kościele, daje świadectwo nadziei, wiary i pokory - rozmawia z Szymkiem, jakby znał go od urodzenia, daje mu cenne rady duchowe, obaj darzą się zaufaniem, radością i wsparciem. Po wyjściu Andrzej utrzymuje z chłopakiem kontakt listowny - w świecie daje świadectwo w kościołach o tym, że można spotkać Boga w najmniej oczekiwanym momencie.

   Ola dba o swojego przyjaciela, przynosząc mu ciasto babci, rozmawiając z nim. Szymon ma też jednego zwariowanego pacjenta na sali, który prosi o pomoc w poderwaniu dziewczyny z innego oddziału. Szymon oczywiście odmawia, gdyż to wbrew jego wartościom, jednak pomaga pisać liściki w imieniu znajomego z sali, w swoim eleganckim i prostym stylu. Zwariowany pacjent ma już niedługo wyjść, Szymon wyjaśnia spotkanej Żanecie (bo tak jej na imię) przy donicy gdzie składał listy o co chodzi. Ta jednak się obrusza. Po jakimś czasie znów za pomocą pana Włodka nawiązuje kontakt z Żanetą, rozmawiają po nocach w umywalni na jej oddziale, on stara się ją pocieszyć, pouczyć. Żaneta jest jego przeciwieństwem, a te ponoć się przyciągają. Szymon się zakochuje, jej stan się pogarsza... Szymon udaje się do kaplicy prosząc Boga o uzdrowienie dziewczyny kosztem swojego zdrowia. Nie mija dwa tygodnie, stan nogi Szymona się pogarsza. Lekarz stwierdza nowotwór. Chłopak się nie poddaje, nie wyrzuca Panu Bogu żalu, jest wytrwały, co nie oznacza, że nie płacze.
Z Żanetą coraz lepiej, znów zamierza robić karierę modelki, zakochana w Szymonie, planuje po jego wyjściu wspólne mieszkanie. Szymon jej wyjaśnia, że to wbrew jego wierze. Dziewczyna nie szanuje jego stanowiska. Wychodzi ze szpitala, nie dziękując Panu Bogu za uzdrowienie. Szymka odwiedza Andrzej i uświadamia chłopakowi, że dziewczyna z onkologii nie była jego warta, zniszczyłaby mu życie swoją niedojrzałością.

Szymon prosi Olę o kontakt z księdzem.
Jego stan się pogarsza, miewa koszmary, gdzie demon grozi mu śmiercią, jeśli jej nie zostawi mu (chodzi o duszę Żanety). Ta jednak zrywa z nim.
Kapłan udziela mu rady w walce z chorobą, dodaje otuchy, słucha spowiedzi Szymona, udziela rozgrzeszenia, przynosi mu Najświętszy Sakrament. Stan Szymona się poprawia, jednak nie na długo. Gorączkuje. Jest diagnoza - od kolana w dół koniecznie trzeba amputować nogę. Szymon czuje się naprawdę przytłoczony jednak ufa Bogu. Może liczyć na wsparcie Oli. Jednak ta jeszcze nie powiedziała mu o śmierci Babci Janiny. Nie pozostaje już jej inne wyjście, bo przecież idzie do szpitala z ciastem do swego przyjaciela... Szymon naprawdę czuje się rozbity, płacze, jednak Ola jest przy nim. Wyjaśniają sobie całą prawdę, kochają się. Szymona ogarnia radość, śmieje się na głos tuląc Olę, że nie zostanie sam. W zapiskach babci, które zabrała Ola, znajduje słowa o ziemi po dziadku, które babcia im daje i błogosławi ich drodze życia - Babcia traktowała ich jak swoje dzieci i była pewna, że razem ułożą sobie życie.




W czytaniu tej powieści towarzyszyły mi radość, smutek, łzy wzruszenia, zastanowienie się nad samym sobą. Podziwiam miłość Oli i Szymka, walkę o to, by mogli się złączyć. Ubolewam nad postacią Żanety, że nie potrafiła w życiu odnaleźć sensu, że zapełniała swoją pustkę ułudą, że była niestabilna.
Postać babci Szymona jest mi nieco znana z życia. Prawie jak on miałem w życiu czas mieszkania z Babcią, która podobnie pomogła mi w utrzymaniu się na drodze do świętości.
Postać kapłana, który odwiedzał i z chęcią pochylał się nad Szymonem bardzo mnie zatrzymała - szczupły, siwiejący, po trzydziestce, w połatanej sutannie, dźwigający trudy innych, posługujący sakramentalnie, udzielający rad. Widzę w tej skromnej postaci siebie, trochę podzielam Szymona. Jednak czytając słowa księdza do Szymona jest takie drgnienie serca - to chyba to, tak mam żyć!
Powieść mówi sporo o cierpieniu, jego przeżywaniu, o tym, że Bóg jest, że spowiedź i Eucharystia dają życie, o tym, że pewne osoby są darem z nieba, jak np. Babcia, Ola, Andrzej czy kapłan szpitalny, a inne są próbą, przez które trzeba mądrze przejść...

Oto pewien cytat, który mnie zatrzymał i położył (w pozytywnym sensie)




oraz:


Zatem Kochani! Całym sercem polecam Wam przeczytać tę książkę. Ostatnio przeszła zmianę jej okładka (teraz jest na niej motyl). Gdzie można kupić? Na Facebooku, przez stronę Wysłuchaj mnie, proszę, w empiku przez internet (chyba) i już wkrótce na poczcie. 

Zostawiam Was z tymi tekstami, trzymajcie się, Pokój i Dobro! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz